Supercykl rynku prognoz

Rynek predykcyjny nie został jeszcze w pełni zrozumiany – i właśnie w tym tkwi Twoja szansa. Jesteśmy świadkami całkowitej przebudowy sposobu działania rynków, wyceny informacji, a co najważniejsze – sposobu kształtowania się przyszłości. Jeśli to zignorujesz, przegapisz największą okazję inwestycyjną od czasu elektronizacji opcji.

Moment iPhone’a

W każdej rewolucji technologicznej istnieje cudowny okres, kiedy ludzie, trzymając się starych schematów myślenia, nie dostrzegają przełomowych zmian. W 2007 roku menedżerowie Nokii patrzyli na iPhone’a i mówili: „On nawet nie ma klawiatury.” Porównywali go wtedy do telefonu, zamiast do komputera. iPhone nie konkurował z istniejącymi telefonami – on zrewolucjonizował pojęcie urządzenia o jednej funkcji.

Dokładnie to samo dzieje się obecnie z rynkami predykcyjnymi. Ludzie widzą Polymarket i myślą, że to dziwna, mało płynna strona do zakładów. Porównują ją do DraftKings (platforma zakładów sportowych) lub Chicago Mercantile Exchange (CME)

i uważają, że wypada blado. Popełniają błąd Nokii. Polymarket nie jest po prostu lepszą stroną do zakładów – on redefiniuje całe pojęcie profesjonalnych rynków finansowych. Pomyśl: po odarciu z całej złożoności, czym w istocie jest każde narzędzie finansowe:

• Opcje: zakład „tak” lub „nie” na określony poziom ceny;

• Ubezpieczenie: zakład „tak” lub „nie” na wystąpienie katastrofy;

• Kredytowe swapy ryzyka niewypłacalności: zakład „tak” lub „nie” na bankructwo;

• Zakłady sportowe: zakład „tak” lub „nie” na wynik wydarzenia sportowego.

Wokół zasadniczo binarnych pytań zbudowaliśmy przemysł wart biliony dolarów, z własną infrastrukturą, regulacjami i monopolistycznymi pośrednikami, którzy czerpią z tego zyski.

Polymarket upraszcza to wszystko do jednego podstawowego elementu: tworzy rynek dla każdego obserwowalnego zdarzenia, pozwala ludziom handlować i rozlicza się, gdy rzeczywistość rozstrzyga wynik. Nie jest lepszy od DraftKings w zakładach sportowych ani od CME w instrumentach pochodnych. Robi coś bardziej fundamentalnego – sprowadza wszystkie rynki do najprostszej jednostki i na tej bazie je odbudowuje. Polymarket jest jak iPhone, a cała reszta to tylko aplikacje.

Handel wielowymiarowy

Kiedy wszystkie transakcje odbywają się w jednym miejscu, odblokowuje to możliwości, które wcześniej nie istniały. Wyobraź sobie, że pięć lat temu chciałeś zbudować pozycję wyrażającą pogląd: „Uważam, że Fed podniesie stopy, ale akcje technologiczne i tak wzrosną, bo Trump opublikuje tweeta z pozytywną wiadomością o AI.” Musiałbyś otworzyć konta w różnych instytucjach finansowych, zmierzyć się z różnymi regulacjami, korzystać z różnych form dźwigni. A część „wzmianka Trumpa” w ogóle nie miała wtedy rynku.

Na Polymarket wystarczą trzy kliknięcia. Co ważniejsze, to nie są trzy niezależne zakłady, lecz powiązane pozycje wyrażające spójny światopogląd. Możesz zająć krótką pozycję na „Fed wstrzymuje podwyżki”, długą na „Nasdaq osiąga nowe szczyty” i długą na „Trump wspomni o AI podczas następnego przemówienia”. Ta korelacja sama w sobie jest kluczową transakcją.

Dla tych, którzy jeszcze nie nadążają, przykład. W zeszłym miesiącu na Polymarket mogłeś zbudować taką pozycję: kupić za 67 centów pozycję „Hyperliquid nie zrobi airdropu przed 31 grudnia” i za 13 centów pozycję „Czy Hyperliquid spadnie do 20 dolarów przed 2026 rokiem?”. Zastanów się nad macierzą wyników:

• Najbardziej zyskowny scenariusz: Hyperliquid nie robi airdropu, a cena spada do 20 dolarów w tym roku. Biorąc pod uwagę obecne warunki rynkowe, to rozsądny pogląd i powinien być wyceniany wyżej niż obecne 8%. Kupujesz ten wynik tanio.

• Scenariusz z niewielkim zyskiem: Hyperliquid robi airdrop, co powoduje spadek ceny do 20 dolarów, lub cena spada do 20 dolarów bez airdropu. Te dwa scenariusze są najbardziej prawdopodobne, z szansą 63%.

• Scenariusz całkowitej straty: Hyperliquid robi airdrop, a cena utrzymuje się powyżej 20 dolarów. Ponieważ rynek bardzo obawia się nowej podaży odblokowanej przez zespół, wydaje się, że airdrop wywołałby bardzo negatywną reakcję. Szansa na ten wynik powinna być niższa niż 29%, więc sprzedajesz go drogo.

Brzmi jak hedging, ale to coś więcej. Wyraża to złożony pogląd na temat tego, jak rynek radzi sobie z nową podażą tokenów – pogląd, którego nie da się precyzyjnie wyrazić nigdzie indziej.

Tradycyjne rynki zmuszają cię do sprowadzania złożonych poglądów do prostych zakładów kierunkowych. Możesz mieć złożoną tezę, że wyniki Nvidia (NVDA) będą lepsze od oczekiwań, ale kurs i tak spadnie, bo rynek wyprzedził rzeczywistość. Na rynku opcji możesz wybrać tylko między call i put, ewentualnie zbudować kosztowny spread, który ledwo oddaje twoją opinię. Na Polymarket wystarczy kupić opcje „Nvidia przekroczy oczekiwania” i „Kurs Nvidia spadnie o 5% po publikacji wyników”, by precyzyjnie wyrazić swój pogląd.

Prawdziwa siła tkwi w myśleniu o powiązaniach między rynkami, które nie powinny istnieć, a jednak istnieją. Na przykład: huragan zbliża się do Florydy, a Tampa Bay Buccaneers grają mecz w Detroit. Tradycyjnie te dwa wydarzenia nie mają ze sobą związku. Ale masz hipotezę: jeśli huragan uderzy w Florydę, sędziowie NFL będą faworyzować Buccaneers, by stworzyć inspirującą historię. Stawiasz więc 60 centów na przegraną Buccaneers i 20 centów na uderzenie huraganu w Florydę. Nie obstawiasz konkretnego wyniku, lecz strukturę powiązań. Zarabiasz na zrozumieniu, jak narracja wpływa na decyzje sędziów.

To właśnie mam na myśli, mówiąc, że rynki predykcyjne nie konkurują z istniejącymi rynkami – działają na zupełnie innym poziomie abstrakcji. Wszystkie inne rynki oferują tylko jedną opcję działania, podczas gdy Polymarket daje nieskończoną liczbę opcji i, co ważniejsze, pozwala ci wybrać konkretne kombinacje na podstawie własnego rozumienia świata.

Dlaczego „sprytni ludzie” znowu się mylą?

Pierwsza krytyka, jaką słyszysz o rynkach predykcyjnych, zawsze dotyczy płynności. „Och, nie możesz tam handlować dużymi kwotami.” „Spready są za szerokie.” „To tylko głupcy grający za kieszonkowe.” Ale to nie jest wada – to twoja szansa.

Pomyśl o mechanice, dlaczego płynność zaraz eksploduje. Tradycyjny market making jest stosunkowo prosty – zwykle robisz rynek na instrumentach, które mają jasne powiązania z innymi. Opcje na akcje są powiązane z ceną akcji, kontrakty terminowe z ceną spot. Każdy instrument ma hedging, korelacje i modele, na których można polegać. Dlatego tylko kilka firm, takich jak Citadel czy Jane Street, może robić rynek dla tysięcy instrumentów finansowych.

Rynek predykcyjny jest trudniejszy. Każdy typ rynku wymaga własnej, specjalistycznej wiedzy:

• Rynki sportowe wymagają modeli aktualizowanych przy każdym zdobytym punkcie, każdej informacji o kontuzji i każdej zmianie pogody.

• Rynki polityczne potrzebują przetwarzania języka naturalnego do analizy sondaży, przemówień i nastrojów w mediach społecznościowych.

• Rynki wydarzeń wymagają systemów uczenia maszynowego do wyliczania bazowych prawdopodobieństw na podstawie danych historycznych.

• Rynki wzmiankowań wymagają modeli językowych trenowanych na tysiącach tekstów.

Nie da się mieć jednego market makera dominującego na wszystkich rynkach, bo każdy wymaga zupełnie innej ekspertyzy.

W dłuższej perspektywie to sprzyja płynności. Nie zobaczymy już kilku gigantów monopolizujących market making, lecz eksplozję wyspecjalizowanych market makerów. Niektóre zespoły quants staną się najlepszymi na świecie w wycenianiu rynków wzmiankowań. Inne zdominują rynki pogodowe. Jeszcze inne skupią się na zachowaniach celebrytów. Ta pozorna słabość, czyli fragmentacja, w rzeczywistości stworzy odporność i głębię.

W ciągu najbliższych pięciu lat zobaczymy nowy typ firmy finansowej – ekspertów od rynków predykcyjnych. Nie będą robić rynku na akcjach czy obligacjach, lecz na samej rzeczywistości. A ci, którzy pierwsi osiągną sukces na dużą skalę, staną się filarami nowego systemu finansowego.

Niewygodna prawda o prawdzie

Teraz przejdźmy do sedna: rynki predykcyjne nie istnieją dla samego przewidywania – one tworzą finansowy bodziec dla prawdy. Żyjemy w dziwnych czasach, gdzie każdy ma opinię na każdy temat, ale nikt nie ponosi za to ryzyka. Twój ulubiony analityk z Twittera przewidział dwanaście recesji, z których tylko dwie się wydarzyły. Komentatorzy CNBC mają więcej nietrafionych prognoz niż Do Kwon. A mimo to wciąż mają platformę, publiczność i mogą się mylić bez konsekwencji.

Ten model jest nie do utrzymania i każdy to podświadomie wie. Nasz ekosystem informacyjny nagradza zaangażowanie, a nie trafność – głośniejszy głos jest ważniejszy niż poprawność opinii. Media społecznościowe pogłębiają ten problem – dziś wygrywa najbardziej wiralna wypowiedź, niezależnie od zgodności z faktami. Najwięcej fanów ma „ekspert”, a „ekspert” to ten, kto zbiera najwięcej lajków.

Rynki predykcyjne całkowicie odwracają ten model. Nagle za trafność prognozy płaci się cenę, a za błędną – również. Rynek nie obchodzi, czy skończyłeś Harvard, masz niebieski znaczek czy napisałeś książkę o rynku. Liczy się tylko, czy twoja prognoza jest trafna. Gdy zbudujesz system nagradzający wyłącznie trafność, dzieją się cuda: trafni prognostycy mają powód, by się wypowiadać, a nietrafni – by wreszcie zamilknąć.

To jednak nie tylko przesunięcie bogactwa od tych, którzy nie zasługują, do tych, którzy zasługują. Rynki predykcyjne budują równoległy system informacyjny, działający na zupełnie innych zasadach niż obecny ekosystem medialny.

W starym świecie: Informacja rozprzestrzenia się w sieciach społecznościowych na zasadzie wiralności.

W rynku predykcyjnym: Informacja jest wyceniana według rzeczywistości.

To zasadniczo różne mechanizmy selekcji, prowadzące do zupełnie innych rezultatów.

Obserwujemy to na żywo na Polymarket. Prognozy rynków politycznych są już lepsze niż jakiekolwiek agregaty sondażowe. Rynki Fed reagują zanim ekonomiści zaktualizują swoje prognozy. Rynki wyników już wyceniają rezultaty, które pojawią się w raportach analityków dopiero za kilka tygodni. To nie dlatego, że traderzy na rynku predykcyjnym są mądrzejsi, lecz dlatego, że ich motywacją jest trafność, a nie sensacja.

Rynek nagród, nie rynek predykcyjny

Teraz robi się naprawdę ciekawie i myślę, że wszyscy przeoczają najważniejszą dynamikę. Nazywamy to wszystko „rynkami predykcyjnymi”, ale to jak nazywanie bitcoin „cyfrowym złotem” – technicznie poprawne, ale pomijające sedno. Prawdziwe rynki predykcyjne są biernymi obserwatorami. Wyceniają prawdopodobieństwo, ale nie wpływają na wynik. Rynek kontraktów terminowych na pogodę nie zmienia pogody. Ale Polymarket nie jest bierny – i to jest klucz: każdy rynek z udziałem ludzi zawiera potencjalny bodziec do zmiany wyniku.

Pozwól, że wyjaśnię. Ktoś kiedyś założył się, czy na meczu WNBA ktoś rzuci zielonym przedmiotem – i ktoś policzył to tak:

1. Kup YES za 10 000 dolarów po 15 centów za sztukę.

2. Sam rzucasz przedmiotem.

3. Gdy wynik to „YES”, otrzymujesz 66 000 dolarów.

4. Po odjęciu kosztów prawnych i dożywotniego zakazu wstępu: zysk ok. 50 000 dolarów.

Równowaga tego rynku jest fascynująca. Teoretycznie nagroda za zakłócenie meczu WNBA powinna być ustawiona dokładnie na poziomie:

Wynagrodzenie = zarzuty karne + społeczne potępienie + dożywotni zakaz + wysiłek

Zbyt wysoka cena przyciągnie naśladowców; zbyt niska – nikt nie zareaguje. Rynek znajdzie optymalną równowagę.

„Rynek predykcyjny” stał się rynkiem nagród – nie przewiduje już, czy ktoś coś rzuci, lecz oferuje konkretną kwotę, by ktoś to zrobił. To nie jest luka ani manipulacja, lecz najważniejsza cecha rynku predykcyjnego, o której nikt nie mówi.

Wyobraź sobie ten eksperyment myślowy. Postanawiam kandydować na burmistrza Nowego Jorku. Rynek daje mi szansę 0,5%. Przy takim prawdopodobieństwie mogę kupić 20 zakładów po 5 000 dolarów każdy za łącznie 100 000 dolarów. Jeśli wygram, każdy zakład daje 1 milion dolarów. Co ciekawsze, przekazuję te zakłady mojemu zespołowi wyborczemu jako wynagrodzenie. Zatrudniam 20 „zabójców” i obiecuję każdemu po 1 milionie dolarów, jeśli wygramy.

Właśnie stworzyłem coś, co nie powinno istnieć: finansowaną przez rynek kampanię polityczną, w której mój lewar rośnie wraz ze spadkiem szans. Rynek mówi: „To wydarzenie jest tak mało prawdopodobne, że damy ci kurs 20:1, byś spróbował je urzeczywistnić.” Prognoza staje się nagrodą. Rynek nie tylko obserwuje rzeczywistość – on finansuje określone wersje przyszłości.

Niektóre wydarzenia są całkowicie odporne na mechanizm nagród. Na przykład samo zostanie prezydentem jest tak wartościowe, że żadna nagroda z rynku predykcyjnego nie zwiększy jego atrakcyjności. Ale dla tysięcy innych wydarzeń – od decyzji korporacyjnych, przez zjawiska kulturowe, po wyniki sportowe – ten mechanizm nagród jest realny i działa.

Nie dostaliśmy polityki przyszłości, jaką wyobrażał sobie Robin Hanson, gdzie rynki predykcyjne prowadzą mądre rządy. Dostaliśmy coś dziwniejszego: rynek płaci ludziom za realizację określonych scenariuszy przyszłości.

Wnioski

Moja prognoza: w ciągu dziesięciu lat model Polymarket pochłonie większość tradycyjnego systemu finansowego. Nie tylko dlatego, że to tańsze i wygodniejsze miejsce do handlu, ale dlatego, że integruje wszystkie rynki w jedną bazową platformę i na niej je odbudowuje – co jest znacznie bardziej efektywne niż utrzymywanie tysięcy wyspecjalizowanych struktur rynkowych.

Kolejne piony będą upadać w następującej kolejności:

1. DraftKings – zakłady sportowe to w istocie rynki predykcyjne z gorszymi kursami.

2. CBOE – opcje to w istocie złożone zakłady binarne na poziom ceny.

3. Ubezpieczenia – to po prostu rynek predykcyjny, na którym tylko jedna strona może handlować.

4. Rynki kredytowe – przewidywanie bankructw (z dodatkowymi krokami)

Każda branża będzie się opierać, regulować, ale w końcu się podda, bo zrozumie, że nie konkuruje z lepszym produktem – lecz z lepszą zasadą.

Jesteśmy świadkami całkowitej przebudowy sposobu działania rynków. Nie obstawiasz już ceny, stóp procentowych czy zmienności, lecz wydarzenia, ich powiązania i – co najważniejsze – prawdopodobieństwo ich zajścia.

Sprytni inwestorzy powinni przygotować się już teraz. To nie tylko kwestia kupowania tokenów czy handlu na rynku, lecz refleksji, co się stanie, gdy każde obserwowalne wydarzenie będzie miało aktywny rynek. Co się stanie, gdy każda decyzja firmy będzie miała rynek predykcyjny? Gdy każda ustawa będzie miała kurs? Gdy każda kulturowa moda będzie miała cenę? Gdy przedsiębiorcy będą mogli finansować się, sprzedając udziały w swoich pozornie niemożliwych sukcesach? Gdy każdy, kto wierzy w przyszłość, będzie mógł zamienić tę wiarę w dźwignię?

Nie budujemy tylko lepszych rynków – budujemy mechanizm, który motywuje ludzi do tworzenia przyszłości.